czwartek, 12 lutego 2009

Relaks







Kończy się czas relaksu, może to i dobrze.
W końcu, kto mnie zna, to wie, że bezczynność
i lenistwo lubię tylko pod kontrolą. Innymi słowy, długo nie usiedzę na miejscu. Słucham "Miłośnicy" Marii Nurowskiej. I wciąga mnie ten klimat. Tacy ludzie jak ona, jak Krystyna Skarbek, pełni życia, energii, zaklinacze ludzkich serc, którzy ukrywają swoje cierpienie, choć niewątpliwie w ich sercach jest pewien kolec, czy to tęsknoty za bezpowrotnie utraconym, za nieuchwytnym, a może pewnego niepokoju, niewątpliwie tacy ludzie fascynują. Fascynują im współczesnych, a także następnemu pokoleniu. O nich pisze się książki, by ich postać nie zginęła, by mogła dalej fascynować i poruszać. By mogła wstrząsnąć liche, bojące się żyć serca. I mnie fascynuje.


Przeczytałam dzisiaj jedną ze starych notek ( jakieś.. hm.. 5-6 lat wstecz). I zawstydziłam się trochę, i w żadnym wypadku nie chodzi o to, że wypisywałam jakieś głupoty o chłopcach, którzy mi się podobają, wręcz przeciwnie. Znalazłam bardzo ciekawą refleksję... I zawstydziłam się, że pisałam, a bardziej, że myślałam w ten sposób, kiedy byłam nastolatką. Przecież ogólna opinia o nasto- latkach jest taka, że mają fiu bździu w głowach. A właśnie z tego okresu pochodzą rozpisane refleksje, czy też wiersze, które teraz mnie zadziwiają, jakbym to nie ja je napisała, jak bym była jedynie odbiorcą, a nie autorem. Teraz nie mam czasu na refleksje, dopóki nie mam szczególnego powodu... jak czyjaś śmierć, dobra książka lub święta, które automatycznie wywołują myśli i opinie. Dawniej nic nie musiało mnie zatrzymać w tej pogoni, uważniej obserwowałam i wyciągałam wnioski, często mylne, bo opierane na ograniczonej bazie danych, ale mimo to jakby głębsze i wartościowsze niż obecne. Dawniej czułam nieświadomie i pisałam o objawach, tak powstawały najlepsze wiersze. Z tamtych lat została mi ciekawość. Dlatego moją częstotliwość zadawania pytań wszelakich można porównać z tą u kilkulatka. Ale teraz robię to bardziej dla samej satysfakcji zadawania pytań, niż żeby wyciągnąć wnioski lub zrozumieć. Teraz wiem więcej, czuję świadomie i zamiast płynąć na tej emocjonalnej fali po prostu tłumaczę sobie przyczynę tego uczucia. Z takiej analizy najwyżej może powstać artykuł zamieszczany w rubryce PSYCHOLOGIA, ale nie wiersz, nie poezja, nie refleksja. A bez nich życie stało się wyjałowione. Jest szczęście, jest ambicja, jest cel, jest radość życia, jest miłość... ale. Dopiero teraz uświadamiam sobie jak mi tego brakuje.

Ale nie wszystko stracone. Skoro wciąż pamiętam, o tym jaka byłam, to ja dawna wciąż żyję, tylko uśpiona. I być może obudzę się z misiami, na wiosnę.

1 komentarz:

  1. To co było zawsze pozostaje... jak nie w Twojej to w innych pamięci. Pamiętam że owa refleksyjność i podejście analizujące wszystko co się dzieje było jedną z wielu rzeczy które w Tobie mnie zadziwiały, a może czasami intrygowały. Szkoda tylko, że w większości były to słowa czytane, a nie słyszane. Kto wie może przyszłość spłata nam figla i to co zaplanowaliśmy sobie tych pare lat temu może wreszcie dojdzie do skutku...

    "Dookoła ludzie umierają,
    dookoła ludzie rodzą się,
    dookoła ludzie się kochają,
    dookoła nas coś dzieje się .....

    A my zostańmy obok, a my zostańmy tu...

    OdpowiedzUsuń