wtorek, 27 kwietnia 2010

Akcja mobilizacja


dużo dużo pracy ....

Wielu studentów zaczynających ostatni rok studiów ma taki sprytny plan jak się nie namęczyć a napisać pracę. Przeważnie zakładają sobie pisać dwie strony dziennie. A i tak kończą pisząc całą pracę w tydzień lub dwa i to na styk z deadlinem. Jako, że zbliża się maj zaobserwowałam wzmożoną mobilizację, która jak na razie ogranicza się do gorączkowych pytań " jak tam twoja praca ? " i równie zdawkowych odpowiedzi "leży i kwiczy".
Czas powtarzać niczym mantrę "zdążę napisać moją pracę dyplomową, napiszę, napiszę". Tego posta traktuję jak ćwiczenie na rozgrzewkę.

O pracy zawodowej pisać nie będę. Przecież nie chodzi o to żeby się katować, prawda? Z newsów wspomnę tylko, że razem z Wąziutkim na jakieś dwa tygodnie staliśmy się businesswoman i businessmanem. Ja zamierzam kupić rower, bo zaczyna się sezon rowerowy. Na razie nie pytam się kiedy mam zamiar na nim jeździć, ani też gdzie mam zamiar go schować. Zbędne. Łódź przeżyłam, nawet udało mi się nie wydać wszystkich pieniędzy - sukces.

Na zdjęciu jaszczurka i widoczek z Pustkowa - byłam tam w piątek z pocztem sztandarowym. A tu jeszcze dwie znajome osoby, które tam przyłapałam ;)

wtorek, 20 kwietnia 2010

Jest taka stara myśl,


zakrawająca o paradoks, że pracowici ludzie mają czas na wszystko. I tak nie do końca się z tym zgadzam, bo ostatnio pracuję coraz więcej, ale bynajmniej czasu wcale nie mam proporcjonalnie więcej. Jak na złość ta wredna rozpieszczona część mojego ja dopomina się o wolne i o rozrywkę kompletnie ignorując fakt, że dorośli nie odpoczywają kiedy chcą, tylko kiedy czas im na to pozwala. Moje wredne rozpieszczone ja nie jest przyzwyczajone pytać się o pozwolenie nawet jeśli chodzi po czas, więc bezczelnie przemyca minuty, godziny na czytanie książek ( BA! nawet całej serii Emily Giffin, na szczęście dla reszty sfer mojego życia czytam czwartą - ostatnią z książek jej autorstwa, które są dostępne w Polsce - jakby nie było są rewelacyjne i polecam je całą sobą) bądź też odnawianie co starszych pasji - ostatecznie planowanie po raz setny przyszłości. Wyszukiwanie kursów i szkoleń. Zaprawdę powiadam, nikt mnie tak nie męczy jak ja samą siebie.

Jedynym pocieszeniem dla mojego napiętego grafiku jest fakt, ze wiosna tego roku kompletnie dała ciała. Nie dość, że przyszła późno to i nie rozpieszcza temperaturą. Odpada opalanie i dzięki temu znośniej jest poświęcić czas na coś pożyteczniejszego ( chociaż sam fakt, że tu piszę jest oznaką wielkiej wyobraźni jak zmarnować czas - na to pomysłów nigdy mi nie braknie). Tydzień żałoby w mediach skutecznie odpychał mnie od telewizora i tu znowu zaoszczędziłam parę dodatkowych chwil.

Była wyprawa i las i spacery i żarty i znów poczułam się jak na jednych z pierwszych randek i znów poczułam się jak w liceum ;) Jeśli człowiek ma tyle lat na ile się czuje, to rzeczywiście nie powinno mnie dziwić, że znowu pani w sklepie pytała o dowód gdy kupowałam whiskacza.

Z cyklu przygotowania do ślubu ( a to już za... 137 dni) mamy za sobą spotkanie swatów. Pojedli, popili, pogadali, czyli według planu. Teraz czas na szukanie fryzjera ( sam fakt, że rezerwacji trzeba dokonywać na kilka miesięcy przed ślubem napawa mnie przerażeniem i pewnym zdziwieniem uświadamiając, że organizacja ślubu jest jeszcze większym szaleństwem niż samo zawarcie związku małżeńskiego) i zamawianie zaproszeń. Skarbek dzielnie towarzyszy mi w organizacji tego wszystkiego i mówi, że nie może się już doczekać ślubu. Nie wiem tylko, czy rzeczywiście wyraża to jego prawdziwe pragnienia rozpoczęcia wspólnego życia, czy może jest już po prostu zmęczony tym wszystkim. A może jedno i drugie.

sobota, 3 kwietnia 2010

Marchwiowego Alleluja ;D


Drodzy nieliczni odwie dza jący,

u mnie już Święta, przed chwilą wróciłam z mszy rezurekcyjnej, więc śmiało mogę świętować.


Życzę każdemu głębokiej wiary, szczerej miłości i żywej nadziei, bo te trzy wystarczą do pełnego szczęścia. Życzę odrodzenia w zmartwychwstaniu Chrystusa i nie zmarnowania kolejnej szansy na to, by będąc umocnionym Jego siłą poprawić w swoim życiu, coś co nie raz odkłada się na później. Samozaparcia w realizowaniu tych celów oraz siły i spokoju ducha aby nie ustawać w stawaniu się lepszym.



Happy Easter Day !!- bo bez angielskiego, to by nie było ;P