Zostało nam siedem dni dopinania wszystkiego na ostatni guzik i siedem dni wzajemnego wspierania się, żeby nie zwariować z nerwów. Wczoraj zakończyły się wakacje, na koncert nie zdążyliśmy, ale zabawę mieliśmy przednią, poza tym z okna mojego kochanego przyszłego męża zdążyliśmy obejrzeć końcówkę pokazu sztucznych ogni.
Czas na podsumowanie ostatnich panieńskich wakacji. Praca mgr dalej mnie męczy, choć jestem na jej finiszu, to jednak padła i leży. Po raz pierwszy w życiu nie zdążyłam się znudzić. Wyjazdy choć nie dalekie, to jednak częste i czasem dawały w kość. Odwiedziłam Kraków, Lublin, Kazimierz Dolny, Nałęczów, Zagłębocze oraz Zagorzyce Górne ;) Drugie tyle podróży przeżyliśmy planując, miały być Bieszczady, Malbork, a nawet Trójmiasto. Nie wypaliło, nic nie szkodzi. Przyjdzie na nie czas. Był koncert, który bardziej zachwycił mnie zachowaniami ludzi w grupie niż samą muzyką. Były grile i zwykłe wyjścia na piwa. Nie wspomnę innych alkoholi wypitych w zaciszu domowym. Było dużo, dużo zakupów ! (które stały się źródłem niepokoju mojego przyszłego męża) (O.K. nie zakupy tylko moje zachowanie przed nimi i w trakcie - ale zakupy dają mi szczęście i nie potrafię tego ukryć) Były dwa śluby i wesela znajomków - którym życzymy pomyślności na nowej drodze życia :* Były przygotowania do ślubu i liczne odwiedziny rodziny i przyjaciół na tą uroczystość. Było pięknie.
W piątek moje wariatki (Gosiaq, Iwonka, Monia, Kapustka i siostry K.) przygotowały mi panieński :D Dziękuję każdej z Was z osobna za wkład w organizację i każde słowo wsparcia i dedykuję całusa :*
Koniec gadania - niech przemówią obrazy:
Moja kochana Matka Chrzestna ze swoją szaloną jamniczką
Ślub Mateusza i Ilony 25.06.2010
:*
Nasze kochane Bujaczki 03.07.2010
Iwonobudki
Kazimierz Wielki
Nałęczów
Zagłębocze
Lublin
Kamionka....
i Zagorzyce Górne :) piękne widoki, ale mnóstwo robactwa, Fenistil zawsze pod ręką!
Panieński!
niedziela, 29 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Posty (Atom)